Może pora na dłuższy tekst wierszem,
o tym jak wiosna nas przywitała z całym swym jestestwem.
Jak śpiew ptaków budzi nas z promieniami Słońca,
a zachwytom nad przyrodą nie widać końca.
Rzec tak może w dzisiejszych czasach,
ktoś kto ze łzami nie chodzi po lasach.
Bowiem jak droga miła i cieplutka,
i od zmęczenia kwas mlekowy pali nas w udka,
nieśmiało spoglądamy na osoby zapłakane,
dla których lato to alergia, jak w pacierzu amen.
Czy można rzec jak pięknie zielenią się łąki?
Jak wspaniale rozkwitają magnolii pąki?
Kiedy nasz towarzysz stoi zasmarkany
i rzuca przekleństwa na stan swój opłakany.
I jak wzniośle żongluje łaciną
o lekach, której składniki zwą ceteryzyną.
jak nasz biedak mówi zaciskając usta srodze,
że zamówił fexofenadynę, która już jest w drodze.
Ale nie zdążyła, bo klient nasz chciał do paczkomatu
a Apteki leków nie wyślą bo dbają o temperaturę przechowywania brachu.
No i stoi nasz nieszczęśnik pod tym niebem niskim,
no i co? Może coś jeszcze wymyśli.
Znajdzie sposób naturalny, bo nad górskim jeziorem,
nie uświadczysz apteki, co dla innych mogłaby być wzorem.
Gdy odnaleźć sens chcesz łączności z przyrodą,
zadbaj przed wyjazdem, byś spakował swój bagaż z głową.
Zadbaj o kulturę swego wypoczynku,
a natura odda Ci to co ma w zanadrzu, oprócz lipy pyłku:)
Bądźcie zdrowi